Post z prawie miesięcznym opóźnieniem...
W szkole podstawowej, do której chodzi Izabela w tym roku Halloween nie było hucznie obchodzone. Odbył się natomiast konkurs "Taki duży, taki mały może świętym być". Oczywiście nie było szans, żebym się wykręciła z uszycia stroju dla córki. Podjęłam co prawda próby wypożyczenia lub kupienia gotowego stroju... jednak moja córka oświadczyła, że to ma być strój wykonany w domu i nie może być kupiony, ani wypożyczony... Moje słońce zechciało być św. Izabelą i wybrałyśmy św. Izabelę Aragońską, królową Portugalii. Zdecydowałyśmy wspólnie z córką, że strój będzie królowej, a nie zakonnicy.
Najpierw zrobiłam to co wg mnie było łatwiejsze i wiedziałam, jak zrobić, czyli koronę. Wydawało mi się, że będzie szybko i prosto, a w rzeczywistości zajęło mi to dwa wieczory.
Koronę zrobiłam z koronki na wikolu, którą pomalowałam na złoto, a po wyschnięciu pomalowałam jeszcze raz wikolem i obsypałam brokatem.
Dużo gorszą sprawą okazała się suknia... Nie dość, że nie jestem mistrzynią używania maszyny to jeszcze musiałam samodzielnie stworzyć wykrój sukni. Poszukałam, poczytałam i tak w trzeci wieczór powstał wykrój... (na zdjęciu brakuje jeszcze wykroju trójkątów - klinów).
Na podstawie tego wykroju wykroiłam sukienkę. Do wykończenia kupiłam złotą lamówkę.
Efekt końcowy na modelce wygląda tak:
Kolor sukienki jest brzoskwiniowy :)
Dzielę i rządzę (zdjęcia z lampą)
Całuj dłoń sługo uniżony...
Moja twarz to zagadka ;)
Samoobrona to podstawa! Ćwiczymy sztuki walki
Zmęczyłam się tym pozowaniem. Śpię...
Muszę przyznać, że byłabym mega zadowolona, gdyby nie rękawy... po prostu zrobiłam za wąskie i dziecko samo nie założy i nie ściągnie tej sukienki. W każdym bądź razie o konkursie dziecię oznajmiło w poniedziałek, a konkurs był w piątek, więc najważniejsze, że dałam radę. Dziecię ze stroju było bardzo zadowolone, niestety jak to w życiu bywa (a jak wiemy życie jest brutalne) w szkole okazało się, że mało które dziecko miało strój szyty... robiony... Córka z tego powodu bardzo rozczarowana, rozgoryczona i z wielkimi wyrzutami wróciła... I cóż ja matka mogę w takiej sytuacji zrobić? Pocałować, przytulić i pogłaskać...